Witaj na moim blogu! Zapraszam Cię do czytania mojego opowiadania. Liczę również, że coś skomentujesz i przedstawisz mi swoje cenne uwagi i propozycje. Mam nadzieję, że mój blog Ci się spodoba. Życzę miłego czytania! ;)
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
niedziela, 8 kwietnia 2012
sobota, 7 kwietnia 2012
niedziela, 1 kwietnia 2012
Oczami ducha: Rozdział 3
Caroline
stała przy oknie w swojej nowej sypialni, wpatrzona w wychodzące
spoza chmur słońce i krople deszczu na oknie, które jeszcze nie
wyschły po wielkiej ulewie. Bardzo nie lubiła deszczu. Zawsze
kojarzył jej się ze smutkiem, rozpaczą i... z jej kochaną babcią.
Tak bardzo za nią tęskniła, a nowy dom przywoływał jej tyle
wspomnień z nią związanych.
Cały
czas rozmyślała nad dzisiejszym wydarzeniem. Może Lucas miał
rację i wyobraźnia płatała jej figle? Jednak czuła ten dotyk i
słyszała te kroki. Były naprawdę...wyraźne. Jeszcze nie
zwariowała, ale najgorsze było to, że miała przeczucie.
„Coś
jest nie tak z tym miejscem” -myślała ciągle, rozglądając się
po pomieszczeniu -wielkie łóżko, szare, popękane ściany, stara
szafka nocna i coś wielkiego przykrytego czarnym, gdzieniegdzie
dziurawym okryciem.
Zaciekawiona
Caroline podeszła do materiału, po czym jednym, zwinnym ruchem
zdjęła je. Ukazała jej się wielka, brązowa szafa. Na drzwiczkach
zamieszczony był łańcuch, połączony z wielką, metalową kłódką.
Dziewczyna zmarszczyła brwi. Zastanawiała się, dlaczego jej babcia
trzymała w domu zamkniętą szafę. Co mogło być w środku? Czego
babcia chciała tak pilnie strzec, że tajemnice zabrała ze sobą do
grobu? Te pytania na okrągło dźwięczały w głowie Caroline.
Zaczęła wodzić palcem po wyciętych wzorach dużych drzwiczek.
Przyglądała się meblowi z lekkim zdziwieniem. Zapukała w jego
ścianę. W środku usłyszała małe echo. „Dziwne...”
-pomyślała. Zmierzyła wzrokiem całą szafę, od góry do dołu.
Nie była duża. W takim razie, dlaczego pojawiło się echo?
Dziewczyna
poczuła mroźny powiew wiatru wydobywający się ze szczeliny między
drzwiczkami szafy. Czyżby przeciąg?
Caroline
nie mogła opanować zawziętej ciekawości. Zaczęła rozglądać
się po pomieszczeniu w poszukiwaniu klucza od kłódki. Przeszukała
wszystkie szuflady, lecz nie znalazła małego przedmiotu, jedynie
stare, pogięte zdjęcia, różaniec i żółte świeczki z
dołączonymi zapałkami w zestawie.
Nagle
przyszło jej coś do głowy. Pokój babci! To w nim trzymała
wszystkie swoje cenne rzeczy. Tam musiał być klucz!
Wybiegła
szybko ze swojej sypialni. Znalazła się w długim korytarzu. Na jego końcu znajdowały się drzwi, na których odpadło już
połowę białej farby. Podeszła do nich i delikatnie pociągnęła
za klamkę. Całe szczęście, nie były zamknięte na klucz. Weszła
do środka. W pokoju było bardzo zimno. Odruchowo złapała się za
ramiona i zaczęła je pocierać. Poszła w stronę starego okna, które było
otwarte na oścież. Przymknęła je
ostrożnie.
- Hmm...
Byłam pewna, że wszystkie okna w domu są zamknięte -pomyślała
głośno, splatając ręce na piersi.
Chwilę
później przypomniała sobie, co miała zrobić. Rozejrzała się po
pokoju, uważnie szukając jakiejkolwiek szafki lub stolika. Pokój
był mały, lecz Caroline ledwo mogła coś dostrzec. Dookoła niej
znajdowało się dużo różnych papierów, starych książek i kartonowych
pudeł. Postanowiła poszukać klucza w pudłach.
Źle
się czuła grzebiąc w prywatnych rzeczach najbliższej jej osoby, w
dodatku...martwej, lecz nie miała innego wyjścia. Miała
przeczucie, że tamta szafa ma jakiś związek z tym domem, a w
szczególności ze zjawą, która prześladuje ją w każdym miejscu,
w jakim się znajduje.
Tak, wreszcie musiała to przyznać - prześladowała ją zjawa, której się cholernie bała. No bo jak inaczej mogła wytłumaczyć zdarzenia na strychu? Nie mogła, ponieważ one były prawdziwe.
Tak, wreszcie musiała to przyznać - prześladowała ją zjawa, której się cholernie bała. No bo jak inaczej mogła wytłumaczyć zdarzenia na strychu? Nie mogła, ponieważ one były prawdziwe.
Dziewczyna
była jej małą zabawką. Kogokolwiek wcieleniem była, pogrywała
sobie z Caroline, strasząc ją, a nawet często odwiedzając w
snach. Karmiła się jej strachem, a im bardziej dziewczyna się
bała, tym bardziej istota rosła w siłę. Powinna się uspokoić i udawać jakby nic, nigdy się nie stało albo przynajmniej zachować
zimną krew i po prostu ignorować jej obecność.
Po
kilku minutach rozmyślania, znalazła malutkie czerwone pudełeczko
w kształcie serca. Otworzyła je i ku jej oczom okazał się, nieco
zardzewiały klucz, do którego przyczepiona była złożona w
kostkę, zżółkła karteczka.
-
Bingo ! -krzyknęła zadowolona.
Oderwała
papier od klucza i rozwinęła go. Napisane było tylko:
Nie
otwierać szafy z kłódką!
Charakter
pisma znacząco różnił się od stylu, jakim pisała jej babcia.
Zawsze stawiała duże litery, na kartce zaś, znajdowały się małe
literki, w dodatku napisane jakby w pośpiechu.
Treść
liściku jeszcze bardziej wznieciła ciekawość Caroline. Nie mogła
tego tak po prostu zostawić. Musiała zobaczyć, co znajduje się w
szafie, a zarazem dowiedzieć się, dlaczego jest tak dobrze
strzeżona.
Wzięła
klucz, zostawiając zmiętą karteczkę na podłodze. Wróciła do
swojej sypialni i stanęła naprzeciwko szafy, kolejny raz jej się
przyglądając.
Na
zewnątrz nie dostrzegła niczego niepokojącego. Z pozorów
wyglądała po prostu na zwykłą szafę z ubraniami. Tylko po co
ubrania miały zostać zamknięte na kłódkę?
Caroline
musiała natychmiast dowiedzieć się, co zostało zamknięte w
szafie i dlaczego. Wzięła klucz do ręki i włożyła go do dziurki
kłódki. Przekręciła w prawą stronę i kłódka otworzyła się.
Zdjęła ciężkie łańcuchy i położyła je obok szafy, na
podłodze. Drzwi same się otworzyły przywołując w stronę
Caroline niemiłą woń. Zasłoniła sobie nos ręką. Smród był
nie do zniesienia.
Otworzyła
szerzej drzwi i weszła do środka. W szafie nie było żadnych
ubrań, jedynie puste wieszaki. Poczuła zimny powiew.
- Jakim
cudem tutaj jest przeciąg?! -dziwiła się.
Zaczęła
dokładnie badać ściany mebla. Nagle pod opuszkami palców poczuła
wcięcie w meblu. Włączyła latarkę w telefonie komórkowym i ku
jej oczom okazały się niewielkie drzwi. Pociągnęła za klamkę,
która wydała z siebie ciche skrzypnięcie. Weszła do środka.
To
co zobaczyła przeraziło ją tak, że nie mogła wydać z siebie
żadnego krzyku. Przyłożyła drżącą rękę do ust. Była w
szoku. Przed nią, na czterech krzesłach wokół stołu jadalnego,
siedziała martwa rodzina. Ta sama, którą oglądała na zdjęciach.
Byli niezwykle bladzi. Mieli cienie pod oczami. Dziewczynka i
chłopiec mieli spuszczone głowy, podobnie jak ojciec, matka zaś
miała otwarte oczy, przy czym wyglądała jeszcze bardziej
przerażająco. Ubrani byli w brudne i podarte łachmany, na których
gdzieniegdzie jawiły się czerwone plamy krwi.
Caroline
nie mogła się nawet poruszyć. Stała tak, wpatrując się w
nieżywych ludzi.
Po
chwili zobaczyła, że ręka ojca zaczyna się poruszać, a całe
jego ciało budzi się do życia. Zwrócił twarz z szyderczym uśmiechem w kierunku
Caroline i powoli zaczął wstawać z krzesła. Szedł w jej kierunku.
- Caroline,
skończyłem już! -krzyknął Lucas.
Po
jego słowach Caroline znów ujrzała tą samą rodzinę, każdego na
swoim miejscu, w takiej pozycji, w jakiej zastała ich pierwszy raz.
Nikt się nie poruszał, nikt nie szedł w jej stronę.
Zaczęła
powoli i niezdarnie wycofywać się z pomieszczenia, obijając się o
ściany szafy. Wyszła na zewnątrz. Łzy nieustannie napływały jej
do oczu. Nie mogła ich powstrzymać. Strach przejął nad nią
kontrolę. Osunęła się na ziemię i straciła przytomność.
*
- Caroline,
słyszysz mnie? To ja, Lucas.
Dziewczyna
powoli zaczęła otwierać oczy. Była przykryta niebieskim kocem i
leżała w salonie na kanapie. Nad nią pochylał się jej
przyjaciel.
- Co
się stało? Byłaś długo nieprzytomna! Tak się martwiłem!
Spojrzała
na stary zegar z kukułką. Wskazówki wskazywały godzinę 21:27.
Była nieprzytomna ponad trzy godziny.
Nabrała
powietrza do płuc i powiedziała ochrypniętym głosem:
- Szafa...
sprawdź szafę. Zajrzyj do środka. Z tyłu są drzwi.
Lucas
zmarszczył brwi.
- Jaka
szafa? Ta w twojej sypialni?
Kiwnęła
tylko głową i dodała w myślach: „Po tym, co widziałam, już
na pewno nie będę tam spać”.
Lucas
pobiegł szybko na górę, zostawiając Caroline samą w salonie.
Skierował się prosto do jej sypialni. Podszedł do otwartej szafy i
zajrzał do środka. Zobaczył tylko stare futra i płaszcze na
wieszakach. Przesunął je w prawą stronę i zajrzał w głąb
szafy. Nie było tam żadnych drzwi.
Wrócił
z powrotem do Caroline. Jego twarz wyrażała wielką troskę.
- Musimy
coś zrobić z tymi ciałami, prawda? Śmierdzi w całej szafie!
Wydaje mi się, że ta rodzina została zamordowana. -powiedziała
zwyczajnie.
Lucas
patrzył na nią zaskoczony i zszokowany. Zupełnie nie wiedział, o czym do niego
mówi.
- Czekaj,
o co ci chodzi? Jakie ciała?
Dziewczyna
wywróciła oczami i westchnęła.
- Przecież
doskonale wiesz, o co mi chodzi. Przed chwilą byłeś na górze i
sprawdzałeś szafę...
- Tak,
sprawdzałem szafę, ale nie było żadnych drzwi i niczym nie
śmierdziało. Wisiały tylko ubrania na wieszaku.
Nie
chciała uwierzyć w to, co powiedział. Podniosła się gwałtownie,
momentalnie łapiąc się za pulsującą głowę. Miała mroczki
przed oczami. Lucas polecił jej, żeby się położyła, lecz ona
nie posłuchała go. Pobiegła na górę do sypialni przekonać
go, że się pomylił. Lucas podążył za nią.
Ciąg dalszy nastąpi...
Subskrybuj:
Posty (Atom)